Kilka lat temu byłam w tym samym miejscu. Działałam zgodnie z najlepszymi intencjami, z refleksją, myślałam, że naprawdę „żyję świadomie”. Okazało się jednak, że były we mnie przekonania, nawyki i emocje, które nie tylko nie pozwalały pójść dalej, zrobić więcej, ale zaczynały zabierać już tę radość życia, którą miałam dotychczas.
Stanęłam pod niewidzialną ścianą, nawet nie byłam w stanie nikomu powiedzieć, na czym polegają moje trudności.
Właśnie dlatego niemożliwym było znalezienie pomocy na zewnątrz. Jedyne, gdzie mogłam się zwrócić, to było własne wnętrze.
Skorzystałam z latarek psychologicznej i psychoterapeutycznej wiedzy, kopałam, odkrywałam, aż w końcu znalazłam.