Każda para na wyjście z małym dzieckiem ze szpitala powinna dostać informację, że słowa: „jesteś ważna” są jak mleko. Bez nich nie rośniemy.

Jesteś ważna – niezależnie od wieku

 

Pamiętam, było to prawie 10 lat temu. Wróciłam do rodzinnego domu. Nie pamiętam, czy jeszcze studiowałam, czy to był czas moich intensywnych staży za granicą. Nieistotne. Istotne jest to, że wracałam odpocząć, naładować baterie, zregenerować się, usłyszeć coś dobrego, bo poza tym w moim życiu działo się intensywnie.

Oczywiście, jak to z późnymi nastolatkami / wczesnymi dorosłymi bywa, mają w sobie sporo zachowań dziecięcych. Jednym z nich jest tyleż głęboka, co nieświadoma nadzieja, że ten dorosły (w domyśle rodzic, a dokładniej rzecz ujmując: matka) się domyśli, czego nam potrzeba. A później nam to da. Moja mama miała jednak także swoje potrzeby (jak każdy dorosły człowiek), swoją perspektywę na moje działania, nota bene, niekoniecznie pozytywną. Niestety, żadna z nas o potrzebach tej drugiej nie wiedziała. A jednocześnie zaczęłyśmy rozmowę…

Nie trzeba było długo, żeby każde kolejne słowo miało coraz ostrzejszy wyraz. „Nie rozmawiasz”, „masz pretensje”, „uczysz się zamiast pobyć”, „nie słuchasz”. Aż w końcu ja wykrzyknęłam, że nie pamiętam, kiedy ona mi powiedziała ostatni raz coś pozytywnego, coś wspierającego, choćby zwyczajne, że mnie kocha. Na co ona: „że to przecież oczywiste„.

Jesteś ważna – potrzebujesz to usłyszeć

 

Znacie to? Że niektóre rzeczy są tak oczywiste, że się o nich nie mówi, przemilcza i działa na ich bazie, jakby całe powietrze, którym oddychamy, było nimi przepełnione? Mam takie poczucie, że w starszych pokoleniach naprawdę sporo rzeczy wpadało do tej kategorii. I ja to rozumiem: brak czasu, brak odwagi, gdzie włożyć taką tkliwość między jedne obowiązki a drugie.

 

Ale jest jeden z tym problem. To, co jest oczywiste dla dorosłego nie zawsze jest, ba! raczej zawsze NIE jest oczywiste dla dziecka. Nie rodzimy się z poczuciem własnej wartości. Rodzimy się w pełni uzależnieni od innych, naszych opiekunów. To oni najpierw odczytują nasze potrzeby, żeby je spełniać, stopniowo nasze potrzeby nam samym tłumaczą aż w końcu uczą, jak my sami możemy je spełniać (oczywiście, to idealny scenariusz).

 

Podobnie jest z poczuciem własnej wartości. Albo ono zostanie w nas przez tych naszych opiekunów zbudowane i będziemy je mieć, albo nie. A budować można to bezpośrednio i pośrednio, oczywiście. Ale nigdy tylko pośrednio! „Ja Ci córeczko zmienię pieluchę, przygotuję kolację, zaprowadzę do przedszkola, kupię podręczniki i zapytam, co w szkole, zorganizuję wakacje i zawiozę na kurs karate, a Ty się domyśl, że to znaczy, że jesteś dla mnie ważna”. No nie, tak to nie zadziała. Bo niby jak ja mam się tego domyśleć? Skąd mam wiedzieć, że jak mnie mama prowadzi na zajęcia dodatkowe to znaczy, że mnie kocha? Innych też rodzice wożą, no big deal. Jak ja mam odczytać znaczenie tego sygnału, kiedy nikt mi nie dał jakiejś maszyny szyfrującej lub słownika?

Jesteś ważna – żebyś to poczuła

 

Albo usłyszymy wystarczającą ilość razy powtórzone: „jesteś ważna”, „jesteś wartościowa”, „jesteś ważna”, „jesteś cudowna”, „jesteś ważna”, „jesteś wyjątkowa”  tak, że będziemy w stanie same to o sobie powiedzieć. A później wystarczająco często to poczuć, żeby faktycznie stało się to powietrzem, którym codziennie będziemy oddychać. Albo tego nie usłyszymy, nie poczujemy i pozostanie nam żyć bez powietrza, na wdechu. I będziemy tak sobie beztlenowo żyć, albo zaczniemy szukać tego tlenu gdzieś indziej. Na pewno jednak – poza sobą. I to jest punkt wyjścia dla uzależnieniowych, toksycznych lub przemocowych relacji. Relacji, w których Ty tylko dajesz i nie dostajesz więcej w zamian. Bo zwyczajnie nie wiesz, że możesz, zasługujesz na to, żeby dostać.

Często tak dzieje się dlatego właśnie, że nie usłyszałaś będąc wystarczającą ilość razy, że jesteś ważna.

Na koniec jednak dobra nowina – możesz to w każdym momencie nadrobić. Nie polecam strategii opisanej na początku wpisu, bo jest kosztowna i ryzykuje się relacje. Ale wystarczy ją zmienić i zwyczajnie np. powiedzieć do rodzica, (jeśli mamy z nim wystarczająco dobrą relację), że chcemy to usłyszeć. Nawet teraz, jako dorosłe kobiety. „Kocham Cię”, jesteś ważna dla mnie”, „zależy mi na relacji z Tobą”. Bo „jesteś ważna” nigdy za wiele i nigdy za późno.

Fot. Jez Timms,  źródło: unsplash.com

Czujesz, że to wpis o Tobie? Że faktycznie nie czujesz się ważna, wartościowa i zasługująca na dobre? Widzisz, jak to negatywnie wpływa na Twoje życie i chciałabyś coś z tym zrobić? Skorzystaj już dziś z kursu „Jesteś ważna”
To kurs dla kobiet, które chcą wreszcie zbudować głębokie poczucie własnej wartości. To kurs wyjątkowy i inny od pozostałych, bo będziemy w nim pracować na dwóch poziomach: racjonalnym i emocjonalnym, na poziomie przekonań i głębokim poziomie relacji. Jesteś jedną z nich? 
Sprawdzam, czy kurs "Jesteś ważna" jest dla mnie