Złość piękności szkodzi? Ja wolę umieć być zła i czasami z tej umiejętności skorzystać, niż być piękna i chora w środku w środku. Zatem Ty też zezłość się wreszcie Na zdrowie. Twoje i innych.
Potencjalne problemy ze złością
Złość jest emocją podwójnie problematyczną. Z jednej strony – niesie ze sobą ogromną ilość energii, na wykorzystanie której często nie mamy pomysłu. Z drugiej strony – ta ilość energii, kiedy niewykorzystana, grozi eksplozją. Zewnętrzną lub wewnętrzną (poprawnie wtedy powinno się ją nazwać implozją). I dlatego złość jest nie tylko problematyczna dla nas (nie wiemy, co z nią zrobić i co ze sobą zrobić, kiedy nadejdzie), ale także dla społeczeństwa (bo jak utrzymać grupę w ryzach, kiedy każdy za chwilę może wybuchnąć?).
Powyższe to często potencjalne problemy, które ze złością mamy. Potencjalne, bo tak się obwarowaliśmy zakazami i nakazami społecznymi, tak sobie nawzajem pomagamy je egzekwować, że te problemy nie są naszym częstym doświadczeniem. W związku z tym jednak mamy do czynienia z innymi problemami, które, gdyby tamte były zaadresowane w inny sposób, nie miałyby w ogóle miejsca. A tymczasem złość robi dziury i żłoby korytarze (czasami aż do głębokich podziałów całości) w całym społeczeństwie, i w naszych organizmach.
Prawdziwe problemy ze złością
Te dziury i korytarze to są drogi, którymi złość ucieka z naszego życia. Ucieka, bo bardzo jej nie chcemy i jest niemile widziana. Zamiast skorzystać z autostrady albo przynajmniej dobrze znanej, regularnej utwardzanej drogi, ona chowa się po opłotkach, w lasach, w wysokich trawach, sama sobie wydeptuje ścieżki, czasami w mało oczywistych i zupełnie niepraktycznych miejscach. Ani dla niej, ani dla nas. Cóż się jednak dziwić. Jak dostajesz czerwone światło, a iść musisz, to zamiast zgodnie z ruchem drogowym, idziesz tam, gdzie ani świateł, ani zasad nie ma.
Metafory do opisu tego, co dzieje się w nas w związku z pojawieniem się niechcianej złości użyłam dlatego, że u każdego te opłotki i bezdroża wyglądają inaczej. Czasami to jest wyparcie, innym razem punktowe kłótnie. Ktoś organizuje domownikom regularne awantury, ktoś jeszcze inny grzmi na ulicy, trybunie parlamentarnej lub w telewizji. Ja mogę pisać paszkwile na nieznane mi bliżej osoby, których poglądów nie rozumiem, Ty możesz atakować swoich najbliższych. Całe społeczeństwo może znaleźć sobie konkretnego wroga zewnętrznego lub wewnętrznego i na niego zrzucić dyskomfort, który jest w nim. Tylko dlatego, że nie wie, w jaki inny sposób sobie z tym dyskomfortem radzić.
O tym, jakie są dokładnie powody tego, że ze złością nie umiemy się obchodzić (chciałoby się napisać: „jak z człowiekiem”) mówię więcej w moim filmiku na YouTube: Złość. Dlaczego jesteśmy tacy wkurzeni. Mówię tam też o tym, jak z nią zacząć sobie radzić, jakie pierwsze kroki możemy zrobić w kierunku tego, żeby ta złość była dla nas człowiekiem, elementem naszego człowieczeństwa, a nie bękartem, którego jak najszybciej należy się pozbyć. Tymczasem tu zapraszam Cię do spojrzenia na złość jak na Twojego przyjaciela, który może pomóc Tobie (jeśli mu na to pozwolisz) w dwóch kwestiach.
Zezłość się wreszcie ku zmianie
Złość jest wskaźnikiem, co Tobie nie odpowiada: co jest dla Ciebie niebezpieczne, ale też powodujące Twój dyskomfort, nie pasujące do życia, które chcesz mieć i świata, w którym chcesz żyć. Jeśli tylko będziesz w stanie takie mikromomenty złości złapać, te, które pokazują, co w otaczającej Cię rzeczywistości Tobie nie odpowiada, będziesz w stanie zacząć ją zmieniać na taką, która jest bardziej zgodna z Tobą.
Zezłość się wreszcie na zdrowie
Równolegle bowiem, poza informacją, że coś Tobie nie odpowiada złość przynosi Ci w darze energię, dzięki której będziesz w stanie to zmienić. I tu jest ta uzdrawiająca moc złości – moc działania, moc poruszenia naszego organizmu, która każe sercu bić szybciej i mięśniom pracować intensywniej. Regularne wizyty złości w Twoim ciele, jeśli odpowiednio zrealizowane i przeprowadzone, zamiast żłobić niszczące ciało korytarze mogą mu dodać mocy, a Tobie siłę do działania. I piękno sprawczości.
Zezłość się wreszcie dla Twoich granic
Podsumowując – to właśnie dzięki tym dwóm wcześniej wspomnianym aspektom złości jest ona sprzymierzeńcem naszych granic. Z jednej strony informuje nas o tym, że są one przekraczane (więc popycha ku zmianie), z drugiej – daje energię (by tę zmianę wdrożyć w życie). Fakt, że złość jest w naszym społeczeństwie, zwłaszcza dla kobiet taka problematyczna jest jednym z głównych powodów, dlaczego tak trudno nam je stawiać.
Sprawdź sama ze sobą, jaki Ty masz stosunek do złości. Czy dajesz sobie prawo do złoszczenia się? Czy pozwalasz na to innym? A może wręcz odwrotnie – najchętniej wyrzuciłabyś ją ze słownika i z życia? Sama swoją złość tłumisz akceptując niebezpieczne i niekomfortowe dla siebie sytuacje? Na złość innych reagujesz lękiem i ucieczką? Im więcej wiesz o swoim stosunku do złości, tym bezpieczniejsze są Twoje granice. Jeśli chcesz umieć stawiać je bezpiecznie i mieć je zdrowe – najpierw zaakceptuj złość. Później polub ją. A w końcu – zezłość się wreszcie 🙂
Fot. Gabriel Matula, źródło: unsplash.com
Przeczytałaś? Było warto? Podziel się tym, co pojawiło się w Tobie po przeczytaniu tego wpisu.
A może znasz osobę, dla której byłby on wartościowy? Proszę, przekaż ten artykuł dalej. Im więcej osób będzie wiedzieć, jak obsługiwać złość, tym lepiej będą mogli korzystać z jej mocy i tym spokojniejszym powietrzem będziemy my wszyscy mogli oddychać.