„Jedyną stałą w życiu jest zmiana” mówił Heraklit z Efezu. Jest jednak druga stała – to, że zmiana powoduje strach. Jak oswoić strach przed zmianą?

Wyobraź sobie, że pojawia się w Tobie poczucie lub myśl, że Twoje życie Cię jednak gdzieś uwiera i wcale nie jest tak Twoje, jak mówisz (sobie i innym).

Dochodzisz do wniosku, że stres, który odczuwasz na codzień jest związany z tym, że wykonujesz obowiązki, których nie lubisz (w bardziej intensywnej opcji – nienawidzisz), w domu spotykasz człowieka, który z dnia na dzień staje się coraz bardziej obcy (a jeszcze niedawno żadna noc była niewystarczająco długa, żeby się z nim „wyrozmawiać”), a ze znajomymi spotykasz się raczej z nawyku niż czystej chęci i poczucia, że możecie szczerze porozmawiać ze sobą o rzeczach, które są dla Was ważne.

Sama ta myśl „moje życie mnie uwiera” oznacza, że stanęłaś właśnie na granicy oddzielającej Twoją strefę bezpieczeństwa i komfortu od strefy nieznanego.

Stajesz na niej, bo zysk płynący z komfortu zaczyna być nieproporcjonalnie niski w stosunku do ceny, jaką za niego płacisz: zgadzania się na funkcjonowanie niezgodne z tym, co czujesz, że jest dla Ciebie dobre. Przed Tobą są dwie opcje manewru.

  1. Możesz tę myśl lub uczucie zignorować, czyli zawrócić (co się najczęściej dzieje).
  2. Możesz też przy niej zostać i otworzyć się na pójście za nią.
strach

To otwarcie się, zanim jeszcze wykonasz jakikolwiek ruch, momentalnie wzbudzi w Tobie strach. Profilaktycznie, w imię utrzymania Cię przy życiu. „Nie znam, więc boję się„. Znane jest za Twoimi plecami, przed Tobą jeszcze nie ma nic. Ale to, co za Tobą jest już tak do Ciebie nieprzystające, że odważasz się spojrzeć w to nic. Bo jest w Tobie nadzieja, że zobaczysz/ znajdziesz / zbudujesz tam więcej Ciebie.

Co możesz wtedy zrobić? Jak oswoić strach przed zmianą?

 

Uznaj – „Boję się”

„Co ja teraz czuję? Chwila, chwila… napięcie, bezdech, ból mięśni… Boję się. Tak, boję się. Czuję strach!”. Większość z nas zatrzymuje się chwilę przed tym punktem. Tak bardzo boimy się strachu, że nie pozwalamy mu na to, żeby się pojawił. Nie lubimy go, nie chcemy. Wpadamy w cynizm, zrzucamy go na innych, bierzemy środki przeciwbólowe (alkohol, papierosy) lub nasenne. Cokolwiek, co pozwoli nam zabić prawdę, że się boimy. Pozwól sobie sprawdzić, co czujesz. Pozwól sobie na odkrycie tego, że to jest strach. On sam w sobie straszny nie jest, straszne może być tymczasem to, co Ty możesz robić, żeby go za wszelką cenę nie odczuć. Zamiast uciekać w popłochu chwilę po tym, jak zapuka do Twoich drzwi, spokojnie i dojrzale spójrz przez wizjer. Sprawdź, czy to na pewno on, a jeśli tak – daj mu prawo być.

Zaakceptuj – „Boję się i to jest ok”

Strach jest ok. Tak jak Ty jesteś ok, kiedy czujesz strach. Polub go. To Twój przyjaciel. Chroni i zabezpiecza, będziesz mogła skorzystać z jego pomocy tylko wtedy, kiedy mu otworzysz jeśli zapuka. Kiedy już zaakceptujesz to, że stoi za drzwiami, odetchnij głębiej i wpuść go. „Strach, to Ty. Witaj. Proszę, wejdź. Przyszedłeś, żeby porozmawiać?”.

„Boję się i mam do tego prawo”. „Boję się, bo człowiek może się bać wtedy, kiedy nie wie”. Standardowo emocja mija w maksymalnie 120 sekund, jeśli nie stawiamy jej oporu. Pozwól, żeby ten strach przez Ciebie przepłynął. Potrzebujesz 180 sekund? 5 minut? Całego dnia? To też jest ok. Ten strach, jeśli nie będziesz mu stawiać oporu, minie. Jego potworność minie, a zostanie cała wiedza, którą on niesie. Uwierz mi. I znów: wiem, jak bardzo to jest trudne, dla mnie samej, pomimo tylu lat praktyki, nadal nie zawsze jest to wykonalne, bo strach przed strachem jest często większy niż moja siła. Jednocześnie – czy mam inne wyjście? On i tak mnie dogoni. Mi pozostaje tylko wybór, czy przyjąć go świadomie, czy nie.

Zarządź – „Boję się i potrzebuję to uwzględnić w swoich decyzjach”

Nasze relacje ze strachem (i wszystkimi pozostałymi emocjami) są analogiczne do relacji ze wzorcami wyniesionymi z domu rodzinnego. Jeśli ich nie poznamy i nie weźmiemy pod uwagę (czyli otoczymy światłem świadomości), to one będą trzymały nas w garści i rządziły ukradkiem naszymi decyzjami. Jeśli zaś uznamy je i zaakceptujemy, wtedy możemy planować nasze działania pamiętając o naszych tendencjach (wzorce) lub potrzebach wynikających z emocji. Wtedy możemy z coraz większym spokojem patrzeć w nieznane i przygotowywać się do tego, żeby wyjść z miejsca, które nas uwiera.

Zmiana pracy grozi chwilowym brakiem płynności finansowej, zakończenie związku – trudnościami emocjonalnymi, prawnymi i finansowymi, zmiana relacji rodzinnych – napięciami i brakiem akceptacji, inny podział obowiązków domowych – niezrozumieniem, wysiłkiem potrzebnym do zbudowania nowych nawyków organizacyjnych i komunikacyjnych. Masz prawo bać się tego. W momencie, kiedy uznasz, że się boisz, będziesz mogła zacząć zabezpieczać ryzyka, które mogą Cię spotkać poza Twoją strefą komfortu. Jeśli jednak zamiast tego będziesz przed strachem regularnie uciekać, możesz w końcu stanąć pod ścianą. Tam już nie będzie ani czasu, ani możliwości zabezpieczenia ryzyka. Będziesz musiała skakać niezależnie od długości liny, którą będziesz miała pod ręką.

Nie warto.

A więc jak oswoić strach przed zmianą? Otworzyć się na niego, posłuchać, co ma do powiedzenia i wziąć to pod uwagę.

Strach to przyjaciel, nie wróg, warto skorzystać z jego mądrości i zabezpieczyć się. Ale on przychodzi do Ciebie nie po to, żebyś decyzji w ogóle zrezygnowała. Bo strach to przyjaciel, nie wróg, a tylko wróg kazałby Ci stać w miejscu, kiedy „jedyną stałą w życiu jest zmiana”.